- Chowanie głowy w piasek, jak zrobili to Niemcy nie uchroni przed wyeliminowaniem energetyki jądrowej, bo ona dalej będzie dobrze funkcjonować. Część energii i tak będzie trzeba skądś kupić, czyli np. z Francji, gdzie energetyka jądrowa jest powszechnie obecna i rozwijana. Dlatego nieracjonalnym byłoby wycofywać się z programu energetyki jądrowej – mówi Dariusz Niemiec.
- Obecnie każdy z dużych graczy w Polsce może pozwolić sobie na myślenie i rozwijanie planów inwestycyjnych w tym zakresie. Owszem, są one bardzo kosztochłonne i trudno byłoby powiedzieć, że każda z firm samodzielnie na dużą skalę jest w stanie sama uruchomić taki projekt na dużą skalę, jednak wchodzą w rachubę potencjalne konsorcja – uważa Niemiec. - Docelowo, jeśli teraz ponad 90 proc. energii powstaje w Polsce z węgla, dobrze by było, gdyby koło 2050 r. połowa pochodziła z energetyki jądrowej - dodaje.
- Warto też wspomnieć, że wyłączone przez Niemców reaktory były starymi jednostkami w skali świata. Nie gwarantowały takiego poziomu bezpieczeństwa, który dziś chcielibyśmy posiadać. Technologia jednak cały czas idzie do przodu i za kilka, kilkanaście lat reaktory będą na zupełnie innym poziomie, niż obecnie. Należy też zwrócić uwagę, że na świecie cały czas pracuje 400 reaktorów, więc dlaczego mamy sami się eliminować z tego rynku? Owszem, należy dalej rozwijać OZE, ale bądźmy szczerzy, to nie jest podstawa i alternatywa dla energetyki jądrowej – podkreśla dyrektor departamentu operatora rynku i obsługi handlu Tauron Polska Energia.